środa, 7 sierpnia 2013

Natalia na deskach...



… a konkretniej - na starej, drewnianej podłodze Teatru Trzyrzecze. Teatru niebanalnego, bo umiejscowionego w Białymstoku w starym, pożydowskim domu na ulicy Młynowej, jednym z niewielu zachowanych, między biurowcami, a nowopowstającymi kamienicami.

A ja pozowałam do plakatu najnowszego spektaklu, który miał premierę w czerwcu – "Błazenady".

fot.i koncepcja:  Konrad Dulkowski, oprawa graficzna: Agnieszka Wrycz


"Błazenada" to opowieść o kobietach. O pragnieniach, złudzeniach, straconych szansach. Okraszona dobrym dźwiękiem – na scenie, oprócz aktorów, pojawia się zespół wykonujący m. in. utwory Meli Koteluk, Anny Jantar czy Radiohead w nowych aranżacjach. Kto ma chęć sprawdzić na własne oczy i uszy – będzie miał ku temu okazję w weekend 10.-11. sierpnia, kiedy spektakl będzie wystawiany. Repertuar znajdziecie na stronie teatru – www.trzyrzecze.pl.

fot. Anna Stella Trojanowska, koncepcja: Konrad Dulkowski

A tak to wygląda podczas jednej ze scen: 

 


N.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Zuza dostrzega letnią melancholię, czyli "Po co mi stopy, skoro mam skrzydła?"

Wakacjowanie pochłonęło mnie bez reszty i zanim się obejrzałam,  najbardziej letni z letnich miesięcy dobiegł końca. Bo ja właśnie o lipcu chciałam.  

 

    Lipiec, poza tym, że słońce, ciepło, kolorowo i ogólnie - wszystko co najlepsze, kojarzy mi się z pewną postacią. Ba, nie tylko kojarzy się z nią, ale wyznacza jej biografię.

    6.07.1907 urodziła się Frida Kahlo. Niesamowita kobieta, malarka, portrecistka, o inspirującym życiu.
    Umarła też w lipcu (około 47 lat i tydzień później).





    "Frida, w gruncie rzeczy była szczęśliwą kobietą. Zagraj ją tak, jakbyś była pogodzona ze swoim losem, wciąż kochając życie."








    Próbowałam wówczas wyobrazić sobie, jak może czuć się biseksualna kobieta z  wrodzoną wadą kończyn, pogruchotanym kręgosłupem, nikłymi szansami na ciążę, mężem regularnie uprawiającym skoki w bok, i malarstwem - najważniejszym środkiem wyrazu jej myśli. 

     Łatwo nie było. 


    No tak, szaro, buro, chłodem wieje. Może dlatego Frida w swoim "niebieskim domu" (Casa Azul)  hodowała zwierzęta, otaczała się kwiatami i gromadziła kolorowe przedmioty.


    Na szczęście, w sesji dla Almi Decor też było kolorowo :)



    A gdybym się bardzo postarała, mogłabym przywołać w pamięci zapach świeżych kwiatów, które pięknie wpleciono mi wtedy w warkocze.



    Nastrój fiesty udzielił mi się tego dnia skutecznie, toteż za żadne skarby nie chciałam go mącić.
    I tutaj propozycje sprawdzonych miejsc (Wrocław aka Breslau) dla wszystkich lubiących klimaty latino: